7 czerwca 2018

Zaczęłam czytać ostatniego posta.
Czyli zaczęło się wcześniej niż myślałam...

Dzisiaj jest dobry dzień. Siedzę w domu, słucham muzyki, trochę sprzątałam, zabieram się za wypracowanko z religii, potem "napisać sprawdzian" (dokończyć nieuzupełnione zadania z wczoraj, gdy wyszłam z historii do pielęgniarki :p )... no, to już.


Wolność w wyborze charakteru swojego życia cechowała św. Maksymiliana Marię Kolbe od wczesnej młodości. W wieku 12 lat ukazała mu się Najświętsza Maryja Panna, dzierżąc białą, symbolizującą czystość i czerwoną, oznaczającą męczeństwo, koronę. Św. Maksymilian miał wyciągnąć rękę po obie. To symboliczne wydarzenie pokazuje dojrzałość Kolbego i jego świadomość trudności, jakie mają go w przyszłości spotkać. W wewnętrznej wolności w młodym wieku (miał zaledwie 16 lat!) wstąpił do zakonu franciszkanów, odczytując w ten sposób wolę Najwyższego. Kierując się miłością do Boga i bliźniego, zatroszczył się o stworzenie stowarzyszenia mającego być bożym światłem w ciężkich czasach próby wiary - Rycerstwa Niepokalanej. 
Jego ziemska wędrówka zakończyła się w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Jako więzień o numerze 16670 oddał życie za nieznajomego. Ocalały dzięki Świętemu Franciszek Gajowniczek wspominał lata później o swoim wybawcy, że podtrzymywał on na duchu współwięźniów, nieraz również się z nimi modlił, za co był karany przez obozowych przywódców. Ojciec Maksymilian mógł nie wychylać się, być potulnym, a on nie tylko nie wstydził się, że jest księdzem katolickim i o wiele bardziej pokłada ufność w sprawy wieczne aniżeli doczesne, ale przekazywł tę wiarę swoim towarzyszom w cierpieniu. Ogromny trud, jakiego codziennie doświadczali więźniowie, potęgowany był poprzez kary za zbiegów. 2 sierpnia 1941 r. z bloku 14A - bloku Franciszka i Maksymiliana - uciekł jeden z więźniów. W tej sytuacji komendant obozu Karl Fritsch postanowił skazać na śmierć głodową dziesięć osób. Kara była niewyobrażalna w stosunku do popełnionej "winy", nie można było się jej jednak sprzeciwić, nikt nie stał wyżej w hierarchii niż lagerfuhrer, wszelkie nieposłuszeństwo było zaś karane śmiercią. Gajowniczek miał żonę i dzieci, jego śmierć załamałaby rodzinę zarówno w aspekcie emocjonalnym jak i finansowym. Podobnie musiał pomyśleć ojciec Kolbe, gdyż usłyszawszy, że współwięźniowi prowadzonemu na śmierć żal będzie jego rodziny, wyrwał się przed szereg i sam poprosił o zamianę go z Gajowniczkiem 
Św. Maksymilian wykazał się w obliczu zagrożenia życia swojego bliźniego niezwykłą odwagą. Sam nie został wskazany, by wraz z pozostałymi pójść na śmierć, jednak poświęcił swoje życie. Twierdził, że przeżył już swoje życie, w przeciwieństwie do Franciszka, który jest potrzebny rodzinie. Hitlerowcowi, który zapytał dlaczego chce pójść na śmierć za obcego człowieka, odpowiedział, że: "chce innym dodać odwagi do życia". Było to najpiękniejsze podsumowanie jego życia człowieka, który nie dba jedynie o siebie, a nawet jest zdolny do oddania życia za drugiego. Każdy człowiek czuje w sobie pragnienie życia, niektórzy jednak, wsparci Duchem Świętym, patrzą dalej i... mniej po ludzku, a bardziej po bożemu. Dlatego są w stanie "przerobić" swoje najbardziej zakorzenione w sobie pragnienie w czyn ofiarny świadczony bliźniemu. Taki był św. Maksymilian Maria Kolbe, natomiast – jak sądzę - jego świadectwo na długo będzie inspirowało kolejne pokolenia w dążeniu do pięknego, ale prostego życia, do codziennych ofiar, a również do największych poświęceń.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz