28 stycznia 2024

Bezduszność nie ma korzeni - jest wyolbrzymiona

Nie wiem czemu pragnę widzieć tyle twarzy

I skąd się bierze wdzięczny puls pod tekstem skóry

Wychodzę z bramy zamszonej;

Uchylają się drzwi waszych cieni


Swiatło

zawsze rysuje

jakiegoś Ciebie


Ciebie - kwieciarkę o włosach splątanych, bez pieniędzy w wiklinowym koszu

Ciebie - malarkę o oczach blond, w których widać strach

Ciebie - ojca uwikłanego w niepamięć czułości i przyszłego braku

Ciebie - troskę, siedzącą na kolanach wiary. Twoje spojrzenie nie obezwładnia, ono nie szepcze. Ono nie ma oczu. Ma dłonie, i obejmuje nimi splotem szyję zaufanego


Nie ma niczego innego jak tylko ty. Ty

tak właśnie