20 sierpnia 2017

Dann kam Amelie

"wyrzekła się wszystkiego, ale ceniła dyskretny urok drobiazgów. Jak Don Kichot postanowiła walczyć z okrutnym wiatrakiem ludzkich nieszczęść."
Była nieobecna, bo myślała o chłopaku, który wydawał jej się podobny do niej, zamiast zacieśniać znajomość, z tymi, których miała obok siebie. Wolała im porządkować życie, chociaż jej własne o wiele bardziej porządków potrzebowało, lecz, jak mawiała, "lepiej zajmować się bliźnim niż pogodzonym ze zmarłymi krasnalem ogrodowym".
Była dociekliwa, ale nie przekraczała nigdy granicy ludzkiej wrażliwości. Sama bowiem odznaczała się dużą dozą wrażliwości, odczuwała świat emocjami. Zwracała uwagę na drgania wywołane w trakcie ruchu. Nachodzące ją czasem poczucie harmonii i miłości do świata, ludzi, które zrazu odchodziło, by dać miejsce uczuciu przygniecenia przez bodźce, potem zaś wejść w stan (nie)groźnego odrętwienia.
Budziła się codziennie inna.
Często odczuwając obojętność.
Czasem rozdrażnienie.
Czasem pustkę.
Czasem szczęście.
Co rozbije się tratwą płynącą z prądem szaleńczych kropel deszczu za oknem na szybach Amelkowego królestwa i co towarzyszyć będzie się w orzeźwiającym chluśnięciu wody o twarz panienki tego ranka?
nie wie nikt... tylko Pan Bóg.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz