2 lipca 2018

Niebezpieczeństwo głupiego budyniu, część 1.

[-4 Day]

Masy, przeznaczone raczej do egzystowania i normowania ilości wybitnych jednostek aniżeli do rządzenia społeczeństwem osiągnęły w Europie status, którego nie powinny osiągnąć; a sytuacja ta skazuje na powszechny i, ż tak powiem, "masowy" nieurodzaj. Klęska polega na ich nieświadomym, a powolnym dozwoleniu do władzy.
(...)

Tłumaczy to zjawisko aglomeracji. Przepełnienie hoteli, nadmiar ludzi. Czemu? Pomijając zmiany demograficzne, spowodowane n.p. II wojną światową, ludzie, kwalifikujący się teraz do owego nieokreślonego tłumu, wcześniej do niego nie należeli. Cechowało ich znaczniejsze rozproszenie, większa niezależność. Aktualnie rękę na pulsie współczesnej Europy trzymają miasta, głównie te bogatsze i bardziej rozległe. Miejsca zarezerwowane dla mniejszości stały się domeną większości.

Tłum to dużo ludzi. Ilość. Niewyróżniająca się niczym masa. Im jej przybywa, tym bardziej ubywa jej jakości. Mniejszości wyodrębnione na podstawie wyboru odłączenia się od powszechnie wyznawanej racji. Ludzi w mniejszości łączą wspólne cele i idee. Natomiast masa jest zbiorem "niestrawionych" myśli, nieproduktywnych zasobów umysłowych. Nie łączy jej żadne nadrzędne wspólne dążenie. Jest to bardziej PODĄżanie za innymi, niewykazywanie żadnych szczególnych wartości, czucie się jak wszyscy i nie banie się tego, wręcz wprost przeciwnie - odczuwane z tego zadowolenie*
Człowiek wybitny to niekoniecznie jednostka pyszna i butna, ale może taka, która jest świadoma swojej odmienności i powołania do "wyższych celów", stawiająca sobie większe wymagania wobec własnej osoby. "Nie ulega wątpliwości, że to właśnie jest najbardziej podstawowym kryterium podziału ludzkości na dwa typy osobników: tych, którzy stawiają sobie duże wymagania, przyjmując na siebie obowiązki i narażając się na niebezpieczeństwa, i tych, którzy nie stawiają sobie żadnym żadnych specjalnych wymagań, dla których żyć, to pozostawać takim, jakim się jest, bez podejmowania jakiegokolwiek wysiłku w celu samodoskonalenia, to płynąć przez życie jak boja poddająca się biernie zmiennym prądom morskim" (wow, ale to mąde *-* xD )
Wzrost liczby pseudointelektualistów (dziedzina życia intelektualnego sama z siebie wymaga udziału ludzi wykwalifikowanych). Ta sama zasada tyczy się innych dziedzin czy zawodów (polityka?).
Łączy się to z, nowym współcześnie, zagadnieniem, "masy, która nie przestając być masą, zajmuje miejsce mniejszości." Nie ma nic złego w tym, że wzrósł poziom życia i zadowolenia, ale negatywną stroną istnienia owych mas jest fakt opanowania przez siebie naszych czasów. Po kolei, wiele aspektów społecznego życia nabiera cech bylejakości i zdominowania przez "pokolenie garbów" (nie wiem, czy w tym kontekście można odwołać się do Kołakowskiego, ale wink wink, good for you ;) )

Rządziła arystokracja, działały pewne zasady, jednostki musiały utrzymywać dyscyplinę. Now, it's pretty much more complicated, because we are witnesses of "hiperdemocration", when mass are acting very directly, not respecting foregoing (past) rules and do what they want to, so, in a short way - nothing in fact and that's the real problem. The problem of inaction and degeneration.

"Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciątności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym. Zgodnie z zasadą" "być innym to jest być nieprzyzwoitym". Masa miażdży na swojej drodze wszystko to, co szczególne, indywidualne i wybrane. Kto nie jest taki sam jak wszyscy, jest kazany na ryzyko alienacji i eliminacji. (..) straszliwa prawda o naszych czasach? Obecnie "Wszyscy" to praktycznie tylko masa. Z zastraszającą prędkością zanikają podziały na masę i wybijające się jednostki, grupujące się w mniejszości.

*almost like in the original version

apropo's. wspólne siedzenie przy ognisku  może być metonimią ustania społecznych działań i zastania intelektualnych członków, natomiast las - zbiorowego namiotu, w którym chronią się masy, uciekające od obowiązków względem społeczności. Takim sposobem tworząc nową, rozrastającą się prędko społeczność, tworzy się karykatura społeczeństwa, którego model sprowadza się do zasiadania wokół ogniska zmarzniętych, acz zadowolonych, niezdolnych do wyjrzenia za gęsty las nieświadomości i niewiedzy zwierząt, pozostawiających obowiązki, idee i prawdziwe życie za sobą, jednocześnie stawiając siebie na wyżynie (jak wysypisko śmieci może tylko wysoko sięgnąć), bo przecież są WIĘKSZOŚCIĄ (a w czasach demokratycznych i liberalnych dążeń chyba o to chodzi, prawda?). Społeczna bylejakość i tyle. Takie tam streszczenie całego rozdziału ;)).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz