22 sierpnia 2017

Nic nie m u s i s z

Dotarło do mnie, że moim głównym problemem jest robienie coś dlatego, by być akceptowaną, a nawet cenioną i podziwianą. W dzieciństwie (a nazywam tak okres do 16 roku życia) robiłam to, co uważałam za słuszne, a że było tym to, czego akurat ode mnie oczekiwano (nauka, staranie się o dobry, szczery kontakt z Bogiem), wszystko (no, prawie) szło gładko i nie byłam pogubiona w moim życiu. Było tak, jak gdybym żyła wśród ludzi, Ci ludzie jednak nie stawali mi zbytnio na drodze- a więc żyłam spokojnie troszcząc się o siebie i krąg najbliższych (czasem, trochę dalszych, ale wciąż niezbyt licznych) mi osób. Z czasem zaczęłam poznawać nowe osoby, moje kręgi poznanych ludzi znacznie się poszerzyły, zaczęłam tracić (nieświadomie zresztą) poczucie ogarniania umysłem ludzi,  którzy mocniej stąpnęli na mojej życiowej drodze. W końcu nie można było już wyliczać te osoby na palcach. Potem wiele rzeczy uległo zmianie.
Patrząc wstecz, czuję (bo umysłem, jak już wspomniałam, ogarnąć tego nie mogę), że wiele ludzkich istnień ważnych dla mojego rozwoju, takich, które odcisnęły we mnie często niezauważalny ślad, biorące udział w sytuacjach, w których się znalazłam, kształtowały moją osobowość. Ci wszyscy ludzie nie żyją ze mną na co dzień, nie spotykam ich w supermarketach, wsiadając do autobusu, przechadzając się ulicami Krakowa czy uczestnicząc w pielgrzymce. W tych miejscach mogę mieć do czynienia z wybranymi "ludźmi SP*". Mogę jednak spotkać się tam z niektórymi z nich i NIE POWINNAM od tych spotkań uciekać. Są one w końcu wyjątkiem, pewnym powrotem. Tak naprawdę zawsze powinny być czymś nowym, bo przeszłości nie można odtworzyć...
Za dużo skłębionych myśli, za dużo nie uporządkowanych , niedokończonych refleksji..
To, co dzisiaj szczególnie mnie dotknęło jest fakt i prośba... bycia sobą. Wolność, czym ona pachnie? Krwią, strachem, przełamaniem się, robieniem tego, co się chcę, ucieczką, marą, odwagą, bezczelnością, naiwnością, ironią? Czym jest? Doświadczenie wolności jest uzależniające. Ale droga, która do niej prowadzi jest kręta, pełna pułapek i wybojów: wszystko do dzisiaj prowadziło do tragicznego uświadomienia sobie, że klęczę na wilgotnej ziemi, z nosem zwilżonym rosą, bojąc się spojrzeć w górę, unieruchomiona w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń. Do takiego stanu przyczyniły się czynniki takie jak: lenistwo, brak cierpliwości i chęci ciągnięcia rzeczy do końca, czyli zniechęcenie, słomiany zapał czy brak akceptacji niedoskonałości. Klęczenie na tej ziemi bezwzględnie i nieubłaganie pokazuje mi, że ŻYCIE BEZ BOGA, W ZAUFANIU JEDYNIE DO SIEBIE JEST DO DUPY. Do dzisiaj. Bo nie do jutra, które jeszcze nie nadeszło. Ale jak nadejdzie, to pewnie i do jutra, do końca życia. "Bo ludzkie życie składa się z przegranych; przez te klęski człowiek nie wychodzi poza etap prób. Życie to próba spektaklu, który nigdy się nie odbędzie" (Amelia). Ale mogę dzisiaj, teraz, tonight wybrać to życie z Bogiem, wybrać i iść za tym. Bo oczywiście Sarze wolno żyć marzeniami o zdobyciu humanistycznej wiedzy i zamykać się w sobie, odcinając się od świata, który "mnie nie zrozumie, gdyż to, co chowam w sobie wystarcza mi na myślenie o sobie jako o wartościowym człowieku". (jasne, jesteś wartościowym człowiekiem, Bóg Ciebie stworzył i ukochał i powołał i powołuje. Więc nie zamykaj się w kokonie bezpiecznego antystresowego grzechu stagnacji, tylko wyjdź, pozwalaj Bogu się chronić, módl się, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie [św. Loyola] ), w końcu każdy ma niezbywalne prawo do zmarnowania sobie życia. Ale Ty chyba nie chcesz go zmarnować, co?
Pokora. Kolejne słowo na dziś. To ona daje nam moc do realizowania naszych celów w wolności. Człowiek wolny i pokorny nie stresuje się dodawaniem sobie niemożliwych do spełnienia celów będących w jego zasięgu, ale nieodpowiednio zaplanowanych. Bo jaka to głupota i pycha myśleć, że w dwa miesiące, ba! Podczas całego życia człowiek zdąży zmądrzeć i posiąść całą wiedzę. 
Wróć do korzeni. Dokonaj ponownej reasumacji. Co jest moim życiowym celem? Wiedza? Pogłębianie życzliwej, pełnej miłości relacji z ludźmi? Pomoc innym? Rozwijanie pasji? Czy ja, Sara Kieblesz, nie chcę po prostu rozgłaszać Miłosierdzia? Zbawienia? Miłości? Czy ja nie chcę być mądrym człowiekiem? Szczęśliwym? Takim, który jest dla innych pomocą i osłodą? Po mojej niechybnej śmierci co po mnie zostanie? Co zostaje w innych ludziach, z którymi mam do czynienia mniej lub bardziej? O czym świadczę? 

Jesteś wrogiem samej siebie, jeżeli blokujesz w sobie pragnienie myślenia.


"W Tobie żyję. W Tobie Panie. W Tobie umieram. W Tobie zmartwychwstaje"

"Cotidie morimur, cotidie enim demitur aliqua pars vitae" ("Codziennie umieramy, codziennie bowiem uszczupla się jakaś część życia"- Seneka Młodszy)

* Starej przeszłości






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz