Czemu żyjemy?
Ja znalazłam odpowiedź na to pytanie dawno temu.
Żyję dla Boga. Dla nieba. Bo "niebo jest najważniejsze". Nie przyziemne sprawy takie jak nauka czy jedzenie. To jest ważne, dla nas, ludzi, po to, by żyć i korzystać ze swoich darów. Tak myślę, ze gdyby Bóg stworzył nas, ale nie dał nam wyboru, to wszyscy by o tym wiedzieli. Ale dał -to jest miłość.
20 kwietnia 2016
1 kwietnia 2016
wajołsnej :)
To podniecające, śmieszne i trochę głupie uczucie, tak sobie pisać na blogu podczas jazdy... Dlaczego? Ponieważ wydawało mi się, że nie mam szybkiego Internetu, a mój telefon należy do przestarzałych modeli. Pamiętam sytuację, kiedy powiedziałam mamie o moim marzeniu. Było nim kupno zestawu w Macu w Mcdrive'a. Powiedziała, że to głupie marzenie. Miała rację. Być może była to po prostu duża chęć tego zrobienia, jednak ja nazwałam to marzeniem. Tak sobie myślę, analizując ten przypadek, że bardzo często naszymi celami bądź pragnieniami są przedmioty czy stany, będące w ogólnej modzie lub, które zauważymy w mediach/filmach. I ja tę chęć "zawdzięczam" reklamom i pewnemu teledyskowi australijskiego młodego piosenkarza. Wydaje nam się, że to, co ktoś wspaniałe prezentuje i które cieszy się szerokim uznaniem i zadowoleniem dla ogółu, u nas również powinno się znaleźć. Że też to "musimy" mieć. To bardzo głupie, ale tak się dzieje. Niemalże każdy pada ofiarą tego typu zasadzek na ludzkie umysły i żądze.
Co mamy robić, żeby się obronić? Przede wszystkim- myśleć. A wtedy, kiedy nawet nasz rozum nie daje rady- stawiać opór lub- po prostu- unikać tego typy zasadzek. No, chyba, że już w taką trafimy, to po wyswobodzeniu się z niej należy wyciągnąć wnioski.
Kwiatki zaczynają kwitnąć! ^^
27 marca 2016
Nie.
Wtedy nie chodziło o to, że byłam jakoś szczególnie załamana, że GO nie było. Byłam tylko i aż przytłoczona myślami konkurencyjnymi z radością Boga. Sama sobie gotowałam ten los. Bóg mnie tego wybawił. I jeżeli znowu mam tak myśleć, to ja dziękuję.
Umacniam się w wierzę, że plan A jest najlepszy. W spokoju i Miłości dla F. Plan C jest bardzo nielogiczny z Miłosierdziem Pana. I jeżeli już miałabym coś uczynić w związku z F., to mam to uczynić sama, może z lekką pomocą Boga. Myślę, że poznanie go ukróciłoby moje... no właśnie, jeżeli upadam w Ufności przez niego, to nie powinnam się w ogóle nim zajmować. W takim razie proszenie o podanie mi odpowiedzi jest głupie- bo już wiem! Ale z drugiej strony... No właśnie! Może mam po prostu pokonać tę drugą stronę?!
Wtedy nie chodziło o to, że byłam jakoś szczególnie załamana, że GO nie było. Byłam tylko i aż przytłoczona myślami konkurencyjnymi z radością Boga. Sama sobie gotowałam ten los. Bóg mnie tego wybawił. I jeżeli znowu mam tak myśleć, to ja dziękuję.
Umacniam się w wierzę, że plan A jest najlepszy. W spokoju i Miłości dla F. Plan C jest bardzo nielogiczny z Miłosierdziem Pana. I jeżeli już miałabym coś uczynić w związku z F., to mam to uczynić sama, może z lekką pomocą Boga. Myślę, że poznanie go ukróciłoby moje... no właśnie, jeżeli upadam w Ufności przez niego, to nie powinnam się w ogóle nim zajmować. W takim razie proszenie o podanie mi odpowiedzi jest głupie- bo już wiem! Ale z drugiej strony... No właśnie! Może mam po prostu pokonać tę drugą stronę?!
- Przestaję o nim myśleć, umacniając się w dobrych praktykach
- Patrzę, jakie to przynosi owoce
- Jeżeli będzie dobrze (a na pewno tak będzie, bo jestem tego pewna, że to moja sprawka- przynajmniej w tej "złej" części), a nadal będę chciała go poznać, poznam go.
- I tyle.
- Boże, umocnij mnie, jeżeli dobrze myślę, a jeżeli błądzę, wskaż mi to
- Nie
- No dobra, czyli lecimy z planem. Nazywać się będzie: Plan Obłudy Końcowej Oraz Radości Anielskiej (POKORA)
Alleluja! :D
25 marca 2016
Wielki Piątek

Ja dopiero odkrywam Boży świat myśląc o nim jako o rzeczywistym cudzie Najwyższego. I dzisiaj dotarłam na przykład do należytego postrzegania postu i dnia dzisiejszego- Wielkiego Piątku. Zacznę może od tego, że te moje "porządki" światopoglądowe czynię za natchnieniem słów. Słów osób mądrych. Osób duchownych też. Oni- i ich słowa- pomagają mi cieszyć się świadomością, że niektóre rzeczy (bo tylko do niektórych dotarłam), mogą być wielorako opisywane, jednak ciągle pozostają tym samym. To znaczy też, że wiele spraw łączy się ze sobą, czasem nawet w mało znaczący sposób. Chyba nie umiem tego teraz wyrazić, ale chodzi mi o to, że często odwiedza mnie ekscytująca myśl: "ja to gdzieś słyszałam". Okazuje się, że dziecko, które wczoraj nieustannie domagało się uwagi matki, rozmawiającej przez telefon w autobusie, dzisiaj jest uosabiane przez słowa księdza Siódmiaka, który mówi o potrzebie wychowywania dzieci w miłości i bliskości z Chrystusem. Wszystko się ze sobą łączy, co więcej, mam wrażenie, że to WSZYSTKO ma swój początek i koniec w Bogu. Że on wszystko koordynuje i zespala, w taki sposób, że WSZYSTKO dla nas zaplanował i z wielkim rozmachem wykonał swój cel. Najpiękniej oddaje to śmierć naszego Pana, śmierć na krzyżu. Lecz najnajnajpiękniejsze w tym jest to, że NASZ OJCIEC zesłał SWOJEGO SYNA, by On urodził się, cierpiał, umarł, zmartwychwstał i żył jako człowiek. To wszystko jest tak niewyobrażalnie wspaniałe - to, co zrobił dla nas Bóg. Ale dzisiaj, w Wielki Piątek, smutek i refleksja nad męką Pana nie jest jedynym, czym powinniśmy się zajmować. Naszym prawdziwym powołaniem w tym dniu, tak wierzę, jest radość ze zmartwychwstania, z tego, że trzymamy Pana Jezusa za rękę i to, że od teraz mamy iść na cały świat i głosić Go w naszych słowach i uczynkach. Nie po to nawet, by ofiara Boga poszła na marne, lecz po to, by wybrawszy Jego Życie, za nim podążać, w radości i uwielbieniu. Byśmy, jako kapłani, byli OD Boga DLA ludzi. Zawsze będziemy grzeszyć. Ale przez ofiarę Jezusa jesteśmy zbawieni i jednocześnie powołani, by przyjąć tę Miłość i wraz z nią podnosić się z upadków.
Chrystus wstępuje na tron. Nowa rzeczywistość z najlepszym królem. Jedyny. Który objął panowanie. Chwalmy Go. Płaczmy z radości. Pragnął spożyć Paschę z nami- przejść do Królestwa, Spełniło się.
"To jest czas na dziękowanie, uwielbianie. Bo On przez to właśnie co zrobił, czego my nie pojmiemy póki istniejemy, to nas zbawił. A to się domaga tylko jednego- dziękczynienia, że to zrobił, że dał nam coś takiego.
Żebyśmy usiedli pod Krzyżem, patrząc na Niego, oddając Mu cześć, i czasami wzbudzić jakąś myśl. Ale jak nie da rady, to po prostu pogrążyć się w tej Katarynie Żalu
Mamy siedzieć z Jezusem, który poszedł do otchłani, aby z tej otchłani wyciągać. Pozwólmy mu zejść do naszej pustki."
4 listopada 2015
Reality
Dawno nie pisałam. Wiem.
Na początku roku szkolnego myślałam, że będzie on mijał tak bezwiednie- początek roku, to nowy materiał. Jakoś nie łączyłam tego z nawrotem nawałnicy sprawdzianów, kartkówek i pytań. I znowu się zaczęło. Ale jakoś tak... inaczej. Weselej. Więzi przyjacielskie są teraz naprawdę dobrze rozwiązane. Już myślami jestem po egzaminach, przed wakacjami, przed nową szkołą i... smutno mi się robi.
Dzisiaj są urodziny mamy. Kupiłam kubek, wraz z Julitą zrobiłam napis, a teraz- rysunek. Z internetu mam jakieś róże, więc postaram się z nich to zrobić. Zapowiada się dobry wieczór. Znajomi- G.- przychodzą.
Na początku roku szkolnego myślałam, że będzie on mijał tak bezwiednie- początek roku, to nowy materiał. Jakoś nie łączyłam tego z nawrotem nawałnicy sprawdzianów, kartkówek i pytań. I znowu się zaczęło. Ale jakoś tak... inaczej. Weselej. Więzi przyjacielskie są teraz naprawdę dobrze rozwiązane. Już myślami jestem po egzaminach, przed wakacjami, przed nową szkołą i... smutno mi się robi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)