Brakować im będzie
podlotnych gestów
bliskości utopię w barwach morza szkarłatności
Nie będzie ich stać na zażyłości, skruszę kości
By łamało to, co i tak złamane być powinno
Przed latami
Patrzyłam w niebo, a tam lot ptaka odskoczył murem, i
ode mnie go dzieliło tylko przecznic parę
Każdy trzepot- przysięgam- słyszałam na piersiach
I słowo klarowne
brzmiało w mej membranie
dwoistym kształtem trocin.
I zamokło ono od słów paru
.i pomogło wzlecieć
w krainy przeznaczenia
"tylko nie patrz w tył, w malutkie miękna
one są tu po coś, lecz ty nie po coś dla nas
Tyś motylem, stworzona dalej-niż-ten-głaz"
Usłyszałam.
||||
PEŁNE SĄ OBRAZY
te nie-pełnią spełnione
księżyca obietnice
pustych naczyń
niby ślady skryte -
pajęcze słowa.
nie oskarżam niedosłowia
co słowika pojąć wzbronił
nie uskarżam się na siebie
tylko płynę, dalej płynę.
Bóg mi sterem
niewidzialnym
Ja i czekam
i tęsknieję
{{~}}
komitując nieskompując
saturnami wyrzucamy
korne wdzięki odrzucając
myśli płonne drzewa skłonne
zarzuciwszy
sceny zdrożne
ocuciwszy.
liść upada
i nim skrada
Się ukradkiem
Pod niewinne płaczem trawy
snami odurzeni
ci z papieru bohatery
wszyscy mówią
"odłóż rapier"
ja nie pragnę
ja pożądam.