11 sierpnia 2015

Jakże łatwo

Od ostatniego obozu trochę się wydarzyło. Przede wszystkim razem z rodzicami pojechałam nad morze. Guniowie zapraszali nas już wcześniej, lecz wybraliśmy się dopiero w środę nad ranem (29.08). Pogoda przez pierwsze dwa dni była beznadziejna- chyba nigdy przez praktycznie 2 dni nie byłam tak uziemiona w domu przez zjawiska pogodowe. Próbowałam opisać te dni w zeszycie, ale jak to ze mną już jest, nie opisałam połowy z nich. Tak więc przez 2 dni trochę się nudziłam, chociaż nauczyłam się grać w remika. Miałam wielką ochotę siedzieć nad planszówkami, grać w badmintona i jeździć na rowerze, chociażby nad morze, ale z tego wszystkiego spełniło się tylko jedno i raz- w czwartek, przed grillem-zagraliśmy w "Kolejkę". Przyczyn takiego obrotu spraw można się upatrywać w tym, że nie było tam nikogo w moim wieku, który byłby bardziej atywny niż Zuza, która ciągle się wydzierała na Julkę, oraz lepiej wysportowanego od Julki.

Raz, chyba w dniu trzecim, pojechaliśmy do Koszalina, gdzie ks. Jacek "oprowadzał" nas po swoim rodzinnym mieście. Trafiliśmy akurat na otwarcie koszalińskiego parku wodnego, dlatego ubolewałam nad tym, że nie posiadam przy sobie stroju. Ale dobrze, że go nie miałam, (nie mieli go też rodzice), bo nawet gdybyśmy tam poszli, pomijając kolejkę podwójnie większą niż do lodów w Krynicy, w środku musiało być równie tłoczno. Pierwsza godzina była za złotówkę, a my akurat koło pierwszej tam byliśmy, więc po prostu byłoby za dużo ludzi (bo tata nie wydałby raczej kasy na park poza tą godziną.) OK, w Koszalinie atrakcje turystyczne (oprócz parku wodnego i podświetlanej na noc- podobno- fontanny) sprowadzały się do pielgrzymki Jana Pawła II, którą odbył podczas 3 (?) pielrzymki.

Teraz wróciłam z rekolekcji w Górach Stołowych. Było spoko: czytałam książki i bawiłam się z dziećmi. Nawet książkę dostałam: "Co gryzie nastolatków?". Hmmm..

Jutro jadę do Tylicza.

Przeczytałam Papierowe Miasta, Zrozumiałam, że własne wyobrażenia o ludziach często stają się tak rzeczywiste, że przyjmujemy je prawdziwymi. Ale to nieprawda. Każdy ma jakieś wady i zobaczymy je, kiedy przyjdzie nam z tą osobą być. Każdy coś przeżył, każdy ma coś na sumieniu. I gdy tylko sami przeżyjemy chwile cierpienia, przez szczeliny swojej osobowości dostrzeżemy co się dzieje za szczelinami innych. Jakże łatwo można dać się zwieść, wierząc, że człowiek jest czymś więcej niż tylko człowiekiem."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz