30 czerwca 2018

Bóg

Bo czyż to nie największy sens
tego żywota?
Miłowanie
i podążanie ścieżką wiary
za Bogiem?

Miłość ludzka
dzięki niej uczymy sie
miłości do Boga

tylko, że ta pierwsza nigdy nie jest do końca
miłosierna

Bóg's waiting
because we're sinner

Życie z Bogiem na tym świecie nie jest prościusieńkie
Jestem grzesznikiem
Potrzebuję Go
nie jestem samowystarczalna
Ale wytrwaj
Dokończ bieg
a zyskasz Nagrodę

Wybaczanie i nie szukanie sprawiedliwości i równości za wszelką cenę
Bóg nie chciał koniecznie równości

Stworzył nas różnymi

Chcę być naprawdę dobrym człowiekiem, do każdego podchodzić z wielką dobrocią, wrażliwością, ostrożnością, uśmiechem, MIŁOŚCIĄ. Boże, dopomóż.

13 czerwca 2018

not my poetry but great respect for convey my emotions '''

staram się istnieć
gdzieś poza
wewnętrznym zgiełkiem
burzami minionych dni
skrawkami duszy łopoczącymi na wietrze
jak porwany żagiel
kruchy świat ze szkła
zamknięty w kanalikach serca
wyłożyłam mchem i rosą
zastygnięty kołysze się pomiędzy uderzeniami
drży niczym burzowe liście
moje ciało pachnie piaskiem i popiołem
jest jak zbutwiały pień
kruszejąca powłoka z tętniącym wewnątrz życiem
drobny pąk na ostatniej gałązce
będzie początkiem
kiedyś stanie się silnym drzewem w którego korzeniach
popłynie żelazna krew
— z autorskiego zeszytu

7 czerwca 2018

Zaczęłam czytać ostatniego posta.
Czyli zaczęło się wcześniej niż myślałam...

Dzisiaj jest dobry dzień. Siedzę w domu, słucham muzyki, trochę sprzątałam, zabieram się za wypracowanko z religii, potem "napisać sprawdzian" (dokończyć nieuzupełnione zadania z wczoraj, gdy wyszłam z historii do pielęgniarki :p )... no, to już.


Wolność w wyborze charakteru swojego życia cechowała św. Maksymiliana Marię Kolbe od wczesnej młodości. W wieku 12 lat ukazała mu się Najświętsza Maryja Panna, dzierżąc białą, symbolizującą czystość i czerwoną, oznaczającą męczeństwo, koronę. Św. Maksymilian miał wyciągnąć rękę po obie. To symboliczne wydarzenie pokazuje dojrzałość Kolbego i jego świadomość trudności, jakie mają go w przyszłości spotkać. W wewnętrznej wolności w młodym wieku (miał zaledwie 16 lat!) wstąpił do zakonu franciszkanów, odczytując w ten sposób wolę Najwyższego. Kierując się miłością do Boga i bliźniego, zatroszczył się o stworzenie stowarzyszenia mającego być bożym światłem w ciężkich czasach próby wiary - Rycerstwa Niepokalanej. 
Jego ziemska wędrówka zakończyła się w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Jako więzień o numerze 16670 oddał życie za nieznajomego. Ocalały dzięki Świętemu Franciszek Gajowniczek wspominał lata później o swoim wybawcy, że podtrzymywał on na duchu współwięźniów, nieraz również się z nimi modlił, za co był karany przez obozowych przywódców. Ojciec Maksymilian mógł nie wychylać się, być potulnym, a on nie tylko nie wstydził się, że jest księdzem katolickim i o wiele bardziej pokłada ufność w sprawy wieczne aniżeli doczesne, ale przekazywł tę wiarę swoim towarzyszom w cierpieniu. Ogromny trud, jakiego codziennie doświadczali więźniowie, potęgowany był poprzez kary za zbiegów. 2 sierpnia 1941 r. z bloku 14A - bloku Franciszka i Maksymiliana - uciekł jeden z więźniów. W tej sytuacji komendant obozu Karl Fritsch postanowił skazać na śmierć głodową dziesięć osób. Kara była niewyobrażalna w stosunku do popełnionej "winy", nie można było się jej jednak sprzeciwić, nikt nie stał wyżej w hierarchii niż lagerfuhrer, wszelkie nieposłuszeństwo było zaś karane śmiercią. Gajowniczek miał żonę i dzieci, jego śmierć załamałaby rodzinę zarówno w aspekcie emocjonalnym jak i finansowym. Podobnie musiał pomyśleć ojciec Kolbe, gdyż usłyszawszy, że współwięźniowi prowadzonemu na śmierć żal będzie jego rodziny, wyrwał się przed szereg i sam poprosił o zamianę go z Gajowniczkiem 
Św. Maksymilian wykazał się w obliczu zagrożenia życia swojego bliźniego niezwykłą odwagą. Sam nie został wskazany, by wraz z pozostałymi pójść na śmierć, jednak poświęcił swoje życie. Twierdził, że przeżył już swoje życie, w przeciwieństwie do Franciszka, który jest potrzebny rodzinie. Hitlerowcowi, który zapytał dlaczego chce pójść na śmierć za obcego człowieka, odpowiedział, że: "chce innym dodać odwagi do życia". Było to najpiękniejsze podsumowanie jego życia człowieka, który nie dba jedynie o siebie, a nawet jest zdolny do oddania życia za drugiego. Każdy człowiek czuje w sobie pragnienie życia, niektórzy jednak, wsparci Duchem Świętym, patrzą dalej i... mniej po ludzku, a bardziej po bożemu. Dlatego są w stanie "przerobić" swoje najbardziej zakorzenione w sobie pragnienie w czyn ofiarny świadczony bliźniemu. Taki był św. Maksymilian Maria Kolbe, natomiast – jak sądzę - jego świadectwo na długo będzie inspirowało kolejne pokolenia w dążeniu do pięknego, ale prostego życia, do codziennych ofiar, a również do największych poświęceń.  

12 kwietnia 2018

why it's not simply?

Znowu coś się dzieje.
Spokojnie, nie schodzę na zawał, ale
czy to wynika z przemęczenia czy nieodpowiedniej ilości minerałów, nie wiem. Po prostu czasem dostaje jakiegoś dziwnego uczucia lęku, czegokolwiek właściwie się nie uchwycę myślą, przeraża mnie, nawet nie tym, ale po prostu... nie będę siliła się na dobry styl i niepowtarzanie i bla bla bla nie wiadomo co jeszcze. Robię to w ramach modlitwy, żeby postawić sobie pytania, na które dzięki Duchowi Świętemu mogę odpowiedzieć. Zaczynajmy:
1. nieusazasdniony lęk, najczęściej w szkole, na języku polskim. Obsesyjne myślenie o tym, że źle się czuję, narastanie napięcia, nawet trzęsienie się rąk, brak zupełnej kontroli, łzy napływające do oczu, ochota wyjścia z pomieszczenia, położenia się i odpoczynku, nadinterpretowanie (być może) prostego problemu.
Czemu tak jest? Czy to jest tylko stres (występuje najczęściej w szkole); zauważyłam, że pojawia się, kiedy zaczynam myśleć o tym, jak bardzo mój mózg jest beznadziejny i wątły w porównaniu z innymi,

2.brak zaufania do siebie, niechęć do mówienia i mówienie bez sensu, kłamanie nawet, jeżeli tylko moje zdanie ma sens (cieszę się z tego, że mówię coś sensownego)

3. duszenie w sobie emocji, narzekanie w duchu, że niekt mnie nie rozumie

4. frustracja. Ja,

10 kwietnia 2018

Dzieje. Powolne.

                 Alina Kowalczykowa w swoim tekście porusza m.in. temat przemiany bohatera polskiego romantyzmu, który z mitycznego, bliskiego europejskim wzorcom, kochanka, staje się bojownikiem sprawy o wolność Ojczyzny u boku innych Polaków - patriotów. Pewien wzorzec osobowości oraz imperatyw moralny kształtuje, jak pisze autorka "Romantyzmu. Nowego spojrzenia", postawy przedstawicieli kolejnych pokoleń.
                Zgadzam się z autorką, która charakteryzując "polskie wydanie" romantyka, stawia go na równi z postaciami wychodzącymi spod piór wybitnych europejskich twórców. Wymienieni bohaterowie, Gustaw, Wacław i Nebaba buntowali się, kochali i wyznawali te same wartości jak, przykładowo, Werter bądź Giaur. Miłość doprowadziła tych bohaterów do dramatycznego końca. Wyobcowani ze świata, niezrozumiani, niezdolni do połączenia się z ukochaną mają swoje kolejne wcielenia w późniejszych epokach. W swojej powieści pt: "Przedwiośnie" Stefan Żeromski rysuje postać Cezarego Baryki, w którym objawia się wiele wyznaczników bohatera romantycznego. Urodzony w Rosji, po przybyciu do wolnej Polski nie zachłystuje się oczekiwaną z niecierpliwością niepodległością, mając za sobą doświadczenie rewolucji oraz budowania nowego porządku, który również nie okazuje się być właściwy. Ów "człowiek z zewnątrz" absorbuje polskie tradycje i obyczaje (widać to szczególnie w partii nawłockiej), a losy Polski stają mu się bardzo bliskie. Jest idealistą i pragnie, by kraina "szklanych domów" przeżyła zmianę, która wyeliminowałaby nędzę i niesprawiedliwość społeczną. Przeżywa również swoją wielką miłość do Polki - przyrzeczonej innemu mężczyźnie Laury Kościenieckiej. Młodego bohatera cechuje impulsywność, silna uczuciowość i oddanie wybrance serca. Romans Baryki i Laury jest gwałtowny, brak mu jednak znamionującego romantycznych kochanków porozumienia dusz - relacja tych dwojga rozwijana jest przez Żeromskiego dość powierzchownie. Nie umniejsza to natomiast roli owego uczucia w życiu młodzieńca, który, gdy ukochana go odtrąca i wybiera bogatszego Barwickiego, zapada się w sobie, doświadcza ogromnego bólu oraz osamotnienia. Decyduje się uciec z Nawłoci, jednak złamane serce daje o sobie znać nawet po rozłące z Laurą. Ostateczne zerwanie z nią doprowadza ostatecznie Cezarego do tragicznej w skutkach decyzji o dołączeniu się do grupy rewolucjonistów. Działanie to wskazuje równocześnie na zdolność do poświęcenia za ojczyznę matki, może być też interpretowane jako szaleńczy akt zakochanego młodzieńca ogarniętego chęcią wydostania się z żelaznego uścisku miłości. Odłączenie się od tłumu i ruszenie na oddział żołnierzy stanowi również dopełnienie charakteryzacji młodzieńca jako indywidualisty ogarniętego zbiorowym szałem walki.
Wiele cech Cezarego, przede wszystkim uczuciowość i niezdolność do kompromisów (bunt), pozwala zaliczać go do szeregu bohaterów realizując mit romantyczny.
                    Kowalczykowa pisze również o niezwykłym spleceniu w okresie polistopadowym literatury z sytuacją polityczną i społeczną. Pisarze i poeci w swej twórczości sięgali po tematy żywo dotykające ówczesnych czytelników, czyniąc ze swoich dzieł swoistą matrycę, która stanowiła komentarz do rozgrywających się przełomowych wydarzeń oraz interpretację zarazem, mającą nierzadko "osłodzić" czytelnikom gorzkie chwile. Skutkiem tego typu zabiegów powstają takie utwory jak "Dziady cz. III" czy "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza. Wyrażały zbiorowy zawód listopadową przegraną oraz pragnienie uzyskania recepty na zastaną rzeczywistość.
Tzw. Dziadami drezdeńskimi Mickiewicz pragnął zadośćuczynić niedopełnienie patriotycznego obowiązku walki w imię odzyskania upragnionej wolności (zaniedbanie to wiele znaczyło, biorąc pod uwagę autorytet poety jako wieszcza). Widzimy więc, że było to dzieło, na którym spoczywała ogromna odpowiedzialność rozliczenia się autora ze swojej "winy" oraz ta wynikająca z oczekującego otuchy i wyjaśnienia celowości powstania rozgoryczonego społeczeństwa. Mickiewicz sensu klęski upatrywał przede wszystkim w przekonaniu o szczególnej roli Polski w dziejach świata - jako naród wybrany miał spełnić wielką dziejową misję odkupienia ludów poprzez swoje cierpienie. Rozbita Polska przygnieciona upadkiem powstania listopadowego miała, według Mickiewicza, odrodzić się, powrócić na mapy Europy. Wiarę tę wieszcz wkłada w usta księdza Piotra, który w scenie V porównuje uśmiercony naród do ukrzyżowanego Chrystusa i jako On ma również zmartwychwstać. Uważam, że koncepcja mesjanistyczna, pomimo kontrowersyjności swoich założeń, miała ogromne znaczenie dla upadających na duchu Polaków, a III cz. "Dziadów" oddziaływała mocno na ich sposób myślenia i rozumienia historii swojej Ojczyzny.
                     Tadeusz Konwicki w "Lawie" jakby uaktualnia i interpretuje na nowo Mickiewicza. W swym obrazie filmowym pokazuje, że więź między historią a poetą można odnowić, a zapowiedzi wolności ziszczają się. Niepowodzenie filmu w roku symbolicznego przejęcia demokratycznej władzy w Polsce świadczyć może jednak o niegotowości do spojrzenia Polaków na samych siebie przez pryzmat tradycji romantycznej. Było to znakiem niewątpliwej zmiany w myśleniu Polaków, cezurą zamykającą pewien okres, którą Maria Janion określiła końcem formacji romantyczno - symbolicznej uzależniającej zachowania społeczne od literatury. W swoim tekście opatrzonym tytułem "Krwotok lawy" stwierdziła, że w "Lawie" Konwicki odtworzył "kulturę, która była naszą tarczą i ochroną przez dwa wieki mała". Autor "Małej apokalipsy" w swoim filmie z 1989 r. chciał pokazać ponadczasowy wydźwięk mickiewiczowskiego dramatu, uświadomić współczesnych Polaków o wartości wzorców czerpanych z romantyzmu, takich jak wolność czy walka o godność człowieka. Konwicki zrealizował to poprzez wplecenie pomiędzy "sceny oryginalne" "Dziadów" obrazów przedstawiających m.in. powstania narodowe oraz horror II wojny światowej- wstawki te miały na celu pokazanie ciągłości w romantycznym martyrologicznym ujęciu dziejów Polski. Film ten rozumiem jako rozrachunkowe spojrzenie z perspektywy czasu na Polaków i na ważne wydarzenia rozgrywające się od czasu wydania mickiewiczowskiego dramatu do odzyskania niepodległości. "Lawa" przedstawia również kolejne zranienia i nadzieje Polaków, w których widać pewną powtarzalność. Jedną z końcowych scen filmu stanowi msza papieska - symbol przywiązania do tradycyjnych chrześcijańskich wartości.
                   Wizerunek Polaka - patrioty, skrystalizowany po 1831 r., stanowił godny naśladowania wzór przez kolejne pokolenia. Ideały kierujące romantykami walczącymi za Ojczyznę tkwiły wciąż w Polakach, kierując ku odzyskaniu niepodległości po 123 latach niewoli. Odrodziły się również w czasie II wojny światowej. W tym czasie przedstawicielem, który żył wzorem romantycznych idei kierujących ku walce w obronie państwowości polskiej był Krzysztof Kamil Baczyński. W swoim wierszu z 1943 r.  pt. "Pokolenie" prezentuje manifest pokolenia, które musiało przeżywać swoją młodość w trudnych wojennych latach. Bramy arkadii młodości były dla pokolenia Kolumbów zamknięte, rajska kraina wolności zaś unicestwiona przez hitlerowców. Naznaczeni cierpieniem, nawiedzanymi koszmarami z życia codziennego i narażeni na demoralizację wpajanymi okrutnymi kłamstwami młodzi ludzie są tym bardziej heroiczni, im bardziej opierają się tej rzeczywistości i  im mniej pewni są aprobaty swoich czynów. Pokolenie walczących młodych Polaków, a wśród nich Baczyński - decydują się ostatecznie na walkę z zakłamaniem i z najeźdźcą. Wiedzą, że "wygaśnie męka, ale zostanie kamień - tak - głaz.". Wierzą, że ich oddanie Ojczyźnie jest jedyną postawą, którą mogą w tej sytuacji przyjąć i jedyną, która może przynieść przyszłej Polsce wolność.